bombki na tle choinki, z logo Violetta Hamerska

Mam już swoją małą tradycję tutaj na blogu, bo to moja trzecia opowieść wigilijna. Prywatnie tę tradycję zapoczątkowaliśmy 7 lat temu w mojej rodzinie, aby zatrzymać się i opisać to, co było ważne w mijającym roku. Moja opowieść jest zamiast kartek świątecznych i zwykłych życzeń; napisana od serca i z sercem, aby opowiedzieć, co czuję i myślę…

Jaki był ten rok? Na pewno trudny, pełen wyzwań, upadków i „powstań”, ale był to też dobry rok, w jakimś sensie magiczny i pełen nieoczekiwanych wydarzeń. Może to jest tak, że im mniej oczekujesz, to więcej dostajesz?

 

W moim przypadku na pewno tak było, bo z pewnością więcej dostałam, niż dawałam. Ale, jak pięknie to ujęła niezwykle mądra i dobra osoba: „Dziewczyno, ty całe życie siałaś, to wreszcie jest czas zbiorów”.

 

Więc… przyjęłam to, że to życiowa oczywista oczywistość. I to chyba prawda i magia życia, bo tylu dobrych i wspaniałych ludzi poznałam w tym roku, że sama nie wierzę, jaką jestem szczęściarą. Dziesiątki spotkań, intymnych i szczerych rozmów, nowe znajomości, które już wiem, że są na dłużej i niesamowite wsparcie dobrych ludzi. Wsparcie, jakie można sobie tylko wymarzyć.

 

Wsparcie to coś, czego doświadczyłam szczególnie

To wsparcie było szczególnie odczuwalne, bo to już trzeci rok walki z chorobą. Mimo że trochę czasu spędziłam w szpitalu, na różnych trudnych badaniach, i różnie bywało, to cały czas byłam aktywna i z dużą ufnością patrzyłam w przyszłość, bo miałam wsparcie tak wielu osób, że to było jak cudowne znieczulenie.

 

Jakby tego było mało, to w weekend majowy złamałam łokieć i przez trzy tygodnie miałam obowiązkowe wyhamowanie. Było to bardzo dokuczliwe dla tak aktywnej osoby jak ja, ale to było po coś. To był ważny czas, bo niewiele mogłam robić, ale miałam za to wiele czasu, by przemyśleć wiele spraw i uzgodnić ze sobą, jak chcę dalej żyć i co robić.

 

Choroba pozwoliła mi spojrzeć na wiele spraw inaczej

 

Choroba bardzo zmienia perspektywę i daje nowe spojrzenie na to, co ważne lub nieistotne. Dzięki temu bardzo się otworzyłam, skróciłam dystans wobec ludzi, których chciałam bliżej poznać i zwiększyłam dystans do ludzi, których chciałam unikać.

 

Teraz bez wyrzutów sumienia omijam szerokim łukiem ludzi ze złą energią, spokojnie odmawiam propozycjom pseudowspółpracy i od razu odrzucam „propozycje jednostronne”, w których wiem, że nic z tego nie będzie dla mnie, dzięki czemu nie tracę na to czasu i przede wszystkim moich emocji.

 

Dopiero kilka tygodni temu pogodziłam się z tym, że moje projekty są kopiowane, zdania i moje myśli przepisywane prawie bez zmian. Uznałam, że szkoda mi mojej energii i mojego czasu. To tylko kopie, bo mojej kreatywności taka osoba nie skopiuje, nigdy nie postawi kroku wcześniej, niż ja postawię mój. I to jest „coś” bez moich emocji i bez mojego serca, więc to tylko pusta kopia. Trochę czasu mi zajęło nabranie dystansu, ale było potrzebne.

 

Dowiedziałam się więcej… o sobie

 

Pierwsze pół roku było i ciekawe, i trudne. Podjęłam wiele ważnych decyzji, zrobiłam sporo zmian w życiu zawodowym, bo prywatne życie mam od wielu lat uporządkowane i zrównoważone.

 

Uznałam sama przed sobą, że jestem kompletnie niekomercyjna. Odkryłam, że nie umiem sprzedawać ani swoich projektów, ani siebie i… w sumie dobrze mi już z tym, bo taka jestem. Mam za to talent do łączenia ludzi do współpracy, przekazywania dobrej energii, zarażania swoją pasją zmiany świata, umiejętności jasnego dzielenia się wiedzą i występów publicznych.

 

To ostatnie – czyli występy publiczne i autorskie warsztaty edukacyjne – w tym roku to była moja nowa praca, przed którą broniłam się całe lata. Jestem typowym przykładem działania efektu Dunninga-Krugera, czyli zaniżania oceny swoich umiejętności.

 

Gdy zaczęłam występować, mało kto mi wierzył, że nie jestem „wyszkolona” i po prostu robię to tak „o”. Pewnie zawsze i na zawsze będzie mnie wzruszać, kiedy ktoś mówi, że specjalnie dla mnie przyjechał, by posłuchać, że dziękuje za prawdę o świecie gościnności, że podziwia moją odwagę w mówieniu trudnych rzeczy. To dla mnie niezwykle poruszające spotkania i rozmowy – prawdziwe, szczere, inspirujące. Wiem, że powinnam to robić, a kolejne zaproszenia na 2019 już czekają.

 

L – jak Ludzie i ewangelizacja

 

Kiedy myślę o mijającym roku, to myślę o tym, że najważniejsi byli dla mnie ludzie, czyli wspaniali hotelarze, których spotkałam w tym roku. Dziękuję Wam za wspaniałe i długie rozmowy, szczerość i zaufanie. To dzięki Wam powstał cykl L – jak Ludzie i grupa na Facebooku Merytorycznie o hotelarstwie (zgromadziło się tam w krótkim czasie ponad 600 osób!).

 

Uświadomiłam sobie, że nie ma prawdziwego hotelarstwa bez gościnności! Stąd moja tegoroczna misja ewangelizacyjna: „Przywróćmy gościnność do polskiego hotelarstwa!”.

 

To był strzał w dziesiątkę, bo coraz więcej prawdziwych hotelarzy ma dosyć zarządzania tylko przez pryzmat excela. Po roku moich działań edukacyjnych coraz więcej osób w branży używa słów gościnność czy pasjonaci gościnności, bo to niby oczywista oczywistość, ale zgubiliśmy „to” po drodze – teraz czas przywróć je na dobre.

 

Guest Experience 4.0. i kampania „Uśmiechnij się! To proste!”

 

Ten rok to także nowy dla mnie rozdział w życiu zawodowym, bo wprowadziłam na polski rynek tematy związane Guest Experience i czuję się pionierką w tym zakresie. Zgromadziłam sporą wiedzę na ten temat i będę się nią dzieliła na jeszcze większa skalę w 2019 roku. Będzie jeszcze więcej tematów z zarządzania zasobami ludzkimi, bo nie ma Guest Experience bez ludzi, którzy tworzą doświadczenia dla swoich gości – a w naszej branży gościnności to ludzie są najważniejsi.

 

Do tego inauguracja kampanii „Uśmiechnij się! To proste!” jako dopełnienie tematu, bo to szybki i bezkosztowy sposób na zmiany, który może wdrożyć absolutnie każdy hotel. Uśmiech to najpiękniejsza emocja, którą warto się dzielić i rozdawać, bo uśmiech to serdeczność, radość i wartość, która zawsze dobrze działa na innych ludzi.

 

W tym roku o wiele mniej miałam indywidualnych warsztatów w hotelach, ale skusiła mnie skala występów na dużych konferencjach i możliwość dotarcia z tematem Guest Experience do jak największej liczby osób. Wrócę jednak do kameralnych spotkań w hotelach, bo bardzo to lubię.

 

Dużo za to było audytów, obserwacji, różnych doświadczeń w hotelach, dzięki czemu na bieżąco wiem, co się dzieje na rynku. Najbardziej jednak uwielbiam moje audyty tajemniczego gościa, bo czuję się w tym jak ryba w wodzie. Zmieniałam w tym roku ich formułę, tj. skupiłam się na tworzeniu doświadczeń dla Gości, bo uważam, że to najważniejszy obecnie trend w hotelarstwie.

 

Hotel Przyjazny Rodzinie skończył 10 lat!

 

Rok minął szybko, bo dużo się działo. Nawet nie wiem, kiedy to zleciało, a moje trzecie dziecko, czyli Hotel Przyjazny Rodzinie skończył już 10 lat. Nie do wiary, że to tyle czasu, energii i zmian na rynku, które razem zrobiliśmy w segmencie rodzinnego wypoczynku. Na pewno jesteśmy pionierami i liderem w certyfikowaniu hoteli dla rodzin, ale nie spoczywamy na laurach i cały czas się rozwijamy, bo poprzeczkę sami sobie systematycznie podnosimy.

 

Często gościłam w dużych mediach

 

Wyjątkowo dużo miałam w tym roku wystąpień medialnych, co mnie bardzo cieszy, bo wreszcie nasz temat, czyli hotelarstwo przebiło się na anteny telewizyjne. Coraz więcej osób korzysta z hoteli i coraz częściej wyjeżdża na weekendy, stąd dużo mówiliśmy o tym, jak korzystać z hotelu, jak się zachowywać czy dlaczego warto robić rezerwacje bezpośrednio w hotelu. Wiele też było publikacji na te tematy na moim blogu, bo to także moje ulubione tematy kierowane do gości hotelowych.

 

Zobacz także: 6 powodów, dla których warto robić rezerwację bezpośrednio w hotelu

 

Hotelowy Power Day

 

Kiedy jeszcze myślę o minionym roku, to chyba najwięcej zmasowanych emocji dostarczyła mi moja pierwsza konferencja Hotelowy Power Day. Takiej energii, radości i śmiechu przez kilka godzin to… Na pewno chciałabym to doświadczenie powtórzyć w przyszłym roku i – pewnie to zrobię.

 

A teraz… czas zwolnić

 

Ufff… Tak w skrócie wyglądał ubiegły rok. Teraz – w grudniu – mam zaplanowaną pauzę i mocno zwolniłam tempo, aby mieć czas na refleksje, zrobienie listy na 2019 i ustawienie priorytetów.

 

Uwielbiam moją pracę i zawsze marzyłam o tym, aby pracować tak, bym nie czuła, że pracuję. Warto iść za swoimi marzeniami. Mnie to zabrało kilka lat, by porzucić posadę prezesa spółki i zacząć wszystko od nowa. Było trudno, ale było ciekawie i jestem dumna z siebie, że to zrobiłam, że zaryzykowałam i z optymizmem patrzę, jak wiele jeszcze mogę zrobić, bo życie zaczyna się po 50. Może stąd ta energia i radość życia? Nie wiem, ale jak ustalę, co to jest, to najpewniej się tym podzielę.

 

Dziękuję za wszystkie dobre słowa, czyny i myśli, którymi mnie wspieracie w mailach, telefonach, na spotkaniach czy na moim Facebooku.

 

Życzę każdemu przede wszystkim dobrych i życzliwych ludzi wokoło, bo wspólne doświadczanie to według mnie największa wartość, która zostaje w sercu. Życzę dobrej energii, ciekawych podróży, serdecznych spotkań, empatii, życzliwości i prawdziwego uśmiechu.

 

Życzę także przyciągania dobrych ludzi, którzy wspierają Twoje plany i marzenia, i bycia na luzie, bez spinki. Wszystkiego co najlepsze na co dzień – oby każdy dzień był sumą małych radości i wielkich małych kroków ku marzeniom.

 

Wesołych Świąt!

Violetta Hamerska

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress

Pin It on Pinterest

Shares
Share This

Podziel się wpisem ze światem!

Spodobał Ci się wpis? Będzie mi miło jeśli podzielisz się nim z innymi :)